środa, 16 listopada 2016

Wśród szelestu zimowej modlitwy szeptem. Wymienię Ojcze Nasz.

Blondynka: – Halo, Pan Bóg? Potrzebujemy zdrowia. Proszę Was o pomoc.
Rękawiczką przetrwałam drewniany stolik, tuż obok pięknego klasztoru, na świętym Krzyżu. Lubiliśmy tam wracać. Z torby wyjęliśmy dwa kubki owinięte starannie kuchennymi ściereczkami babci. Otworzyliśmy termos ciepłej herbaty. Para unosiła się wśród skrzypiącego mrozu. Herbata była jak modlitwa, w kościele. Unosiło się wśród mrozu murów, ciepło modlitwy. Delikatnie gładziła i goiła nasze porażki i zranienia. Dziś mam ogromną prośbę. Jedno szczere Ojcze Nasz. Pomożesz?