wtorek, 16 lutego 2016

Jak to jest, że obcy są bliżsi od bliskich - a bliscy bardziej obcy, niż obcy.

Blondynka: Moment w życiu, stacja naszej drogi, zaczynasz rozumieć sens każdego upadku. Zaczynasz dostrzegać, że to był jednak genialny plan. Że niekiedy dzięki upadkowi wywinąłeś się od naprawdę tragicznych konsekwencji. Nie można poddać się bez próby. Trzeba walczyć o każdy krok. Czasami trzeba się po prostu wybaczyć. Wybacz sobie, by wybaczyć innym. Zaufaj Bogu, zaufaj człowiekowi, zaufaj sobie. Upadek to nie tragedia. Byle się podnieść. Umrzeć aby żyć. Najwspanialszy dzień nadchodzi. Zaryzykuj i wejdź na drogę nielekką, ale jedyną właściwą.



Z pozoru byli mili.
Po miesiącu wstawania o świcie. Wychodzenia z domu gdy było ciemno i wracania gdy było tak samo zimno jak rano.  Gdy z jednych drzwi szpitalnych wchodzisz w drzwi z napisem sesja. Marzenie? Wsypać się. Gdy z domu ulotniła się reszta domowników. Ze snu wyrwało mnie pukanie do drzwi. W zasadzie dobijanie. Dwaj Panowie. No tak – sprawdzanie szczelności gazu. Bez namysłu, nie zważając na odbitą poduszkę na twarzy i byle jak związane włosy przywitałam ich. Kulturalne. Poranne żarciki na temat mniemanej imprezy – a w głowie myśl – tak, tym razem to była impreza o nazwie sesja. Coś zaczęło wyć w ich wysokiej klasie urządzeniu kontrolującym. 
- Coś nie tak? – zapytałam.
- Nie to tylko tak świruje. – odpowiedział jeden z nich, wnikliwie szukając spojrzenia drugiego.
- Na pewno? 
- Tak, tak – powiedzieli jak umówieni w tym samym czasie - to jakieś śladowe ilości, sprzęt przekłamuje. Pani podpiszę i uciekamy. Niech Pani śpi dalej. 
- Podpisałam. 
Na pożegnanie rzucili – niech Pani się złapie za guzik. 
- Ja proszę Pana nie wierzę w takie sprawy. 
- W Kominiarzy?
- W to że przynoszą szczęście. 
Ach – to byli kominiarze. 


Nazajutrz możesz się zdziwić.
To miał być ten dzień, kiedy nikt nie będzie sprawdzał szczelności gazu, spisywał licznika - nawet sąsiad z góry miał nie wiercić. Budzik ustawiony na 10.00. Egzamin o 14.30. Zdążę ze wszystkim. Nawet powtórzę. Wcześniej nie pyknie mi nawet brewka. 
Dzwonek do drzwi. Otwarcie jednego oka. Spojrzenie na telefon. Dopiero 8.23. To nie może być prawda. Nie dziś. Spojrzenie w judasza. Mężczyzna. Pusty dom. Spojrzenie w lusterko. Już nie zdążę niczego zmienić. Otwieram drzwi. 
- Dzień dobry, podobno ulatnia się Pani gaz. - spokojny, ciepły głos. 
- Tak? - zapytałam z niedowierzaniem. 
- Przyszedłem naprawić piecyk. 
- Wczoraj Panowie sprawdzali. Wszystko było okay. 
- Ma Pani wpisaną nieszczelność – wyciągnął w moim kierunku dokument z moim podpisem tuż obok. Oczy otworzyły mi się szerzej. Mój podpis zadziałał jak podwójne espresso. 
- Dobrze, zapraszam – bez większego zastanowienia wpuściłam obcego człowieka. 
A może tak naprawdę już go kiedyś poznałam? 


Wybaczenie w Drodze
Wielki Post – czas wybaczenia. Przebaczenia sobie swoich błędów, potknięć, porażek. Wielki Post to czas przebaczenia drugiemu człowiekowi. Przebaczenia temu, który Cię zostawił. Przebaczenia temu, który Cię okłamał. Temu, który Cię zdradził, zranił, zniszczył. Temu, który pozostawił w Twoim życiu po sobie masę problemów, brudów i bałaganu. Czas przebaczenia temu, który odszedł i zostawił mimo obietnic i wzniosłych słów. Tak jak Chrystus wybacza Piotrowi zaparcie się. Tak jak wybacza całej reszcie, która zostawiła Go z Janem i Maryją.  Człowiek Bóg, w każdej kropli krwi, w każdej ranie, przy każdym upadku wybacza. Każdy gwóźdź wbity w Jego ręce i nogi przebacza Twoje przewinienia. Opluta twarz Chrystusa patrzy na Ciebie, a oczy pełne przebaczenia mówią, że umiera za Ciebie, przez Ciebie i nade wszystko dla Ciebie. By zacząć życie od nowa. By zacząć od zera po raz kolejny – musisz wybaczyć drugiemu człowiekowi.  By wybaczyć  drugiemu człowiekowi, musisz wybaczyć najpierw samemu sobie. Wybacz sobie to wszystko co było nie tak.  Wybacz sobie brak gotowości na przyjście Chrystusa. Wybacz zaspane oczy, nieogarnięte włosy. Wybacz to, że nie dbasz o bycie w łasce uświęcającej. Wybacz sobie to, ze cały czas odkładasz Boga na później. Wybacz to, że z każdym dniem odkładania spowiedzi grzech zatruwa Twoje życie jak ulatniający się z piecyka gaz. Wybacz sobie by wybaczyć innym. 



Krzyżowa troska.
Wielki Post – czas troski. Czas nauki troszczenia się o innych, a nade wszystko o siebie. Chrystus umierający na krzyżu, który dba o to by Jan miał Matkę a Maryja syna. Wyczerpany, łapiący ostatnie tchnienia. Zatroskany o Ciebie i o mnie. Wielki Post to czas troski. Zatroszcz się o to byś nie zaczadził się grzechem. Bo grzech jest czadowy, tak samo niepostrzeżenie jak czad wchodzi w Twoje wnętrze, zatruwa je i niszczy. Zatroszcz się, by wybaczając sobie przewinienia nie zrobić z siebie Pana Boga. By znaleźć czas i siłę. By nie czekać na potrzebę, na to by czuć potrzebę. Zatroszcz się o siebie i idź do spowiedzi. Nie odkładaj tego na później. Na Triduum, na ostatni tydzień – a żeby jak najmniej grzechów mieć do Wielkanocy. Gdy skończy się ten Post, nie czekaj do następnego. Zatroszcz się o swoją duszę, o swoje serce by zaczadzone sumienie nie doprowadziło do tragedii serca.  

Grobowe zaufanie.
Wielki Post – czas zaufania. Czas uczenia się zaufania. Tego Janowego. Tego Maryjnego. Tego zaufania Chrystusa do Ojca. Tego zaufania uczniów. Zaufania tych, których serca były z sercem Chrystusa. Tego zaufania, że po śmierci będzie Zmartwychwstanie. Wielki Post to czas zaufania. Zaufania najpierw sobie. A jeśli nie sobie to Bogu. Daleko Ci do Boga? Zaufaj drugiemu człowiekowi. Nie skreślaj. Nie wsypuj wszystkich do jednego worka. Nie odbieraj szansy tym, którzy tego zaufania nie nadszarpnęli. Pozwól się spotkać ludziom. Bądź godny zaufania. Nie rań, nie oszukuj, nie okłamuj, nie baw się drugim człowiekiem. Pamiętaj. Jesteś odpowiedzialny za każdego, kogo oswoiłeś. 

tzw. powiązanie: 
Bo my mamy taką skłonność. Nie myśleć o sobie wcale albo wcale nie myśleć o innych. Albo naiwnie wybaczamy wszystko wszystkim. Wybaczamy wszystko sobie i uważamy się za ideały. Albo nie wybaczamy największych bzdur, ani sobie ani innym. Popadamy ze skrajności w skrajność. A czasami jest po prostu tak, że to zupełnie obcy troszczą się o nas bardziej niż bliscy. Nienauczeni okazywania troski popadamy w suchość i bezwartościowość. Mamy japonki na oczach. Nie dostrzegamy troski drugiego człowieka, więc jak dostrzec troskę Boga? A czasami wystarczy otworzyć szerzej oczy by w „Uważaj na siebie”, „ Jedź ostrożnie” i „Ubierz się ciepło” dostrzec najpiękniejszą opiekuńczość z możliwych.  Boimy się ufać, bo nasze poranione serca nigdy nie wybaczyły tym, którzy je porozrywali. Nie chcemy ufać, przez co marnujemy najpiękniejsze szanse w życiu. Odrzucamy tych, którzy tak wiele są w stanie dla nas zrobić, ufając tym, którzy nie kiwnęli by dla nas palcem. 

Przestań ufać grzechowi. Zacznij ufać Bogu. 
Przebaczaj by być wolnym. 
I troszcz się o siebie i o świat. 

Bo gdyby każdy zaczął od przemiany własnego serca, świat już dziś stałby się stokroć lepszy. 
Niech ten czas Wielkiego Postu będzie dla Ciebie czasem zatrzymania. Czasem, w którym wybaczysz tym którym nie wybaczyłeś. Czasem, w którym pokochasz samego siebie. Czasem, w którym zatroszczysz się o swojego ducha, serce i sumienie. Czasem w którym zatroszczysz się o to, by ktoś na kim Ci zależy, mógł odczuć Twoje „uważaj na siebie”.



Co z tym piecykiem? 
Bo Jezus przychodzi. I my często jesteśmy nieprzygotowani, tak jakby wyrwaniu ze snu. Nieogarnięci, w pidżamie, z włosami we wszystkie strony, z poduszką odbitą na twarzy. Bezradni. Nieświadomi, że ulatuje z nas życie i łaska jak z piecyka ulatniał się gaz. Grzech jest jak cichy zabójca, bez żadnych ostrzeżeń powoli nas wykańcza. Nie zdajemy sobie sprawy jak wielka czyha katastrofa. Jakie zagrożenie czeka na iskrę płomienia. I czasami nie zauważamy jak ulatnia się z nas życie. Bo może dzwonek do drzwi Twojego sumienia dobija się właśnie dziś. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz