środa, 3 sierpnia 2016

Przeżyłam zamach Miłosierdzia. Nic nikomu nie musimy udowadniać.

Blondynka: Co się z nami stało? Gdzie posyła nas Bóg? Państwo się znają?
- Chyba nie.
- Ja Pana kojarzę, z dobrego serca.
- Oh, przepraszam. Jeśli się znamy to tylko z wrażliwych oczu.
- To niesamowite, wie Pan bo uśmiech to taka krzywa, która wszystko prostuje – nawet ta na zupełnie nieznajomej twarzy – jak Pańska.
- Droga Pani, bo sztuką jest patrzeć na ludzi oczami dobra.





Co się stało?
Pan Bóg pozbierał mnie w całość. Milion małych kawałków mojego serca i duszy.
I zebrał je w jeden spory okruch. Okruch delikatny, nieidealny ale pełen nadziei.
 Jak brzydkie kaczątko w łabędzia tak moje serce w czasie tych przygotowań do Światowych Dni Młodzieży przebyło drogę odbudowania piękna, nadania barw i ciepła mojej relacji z Panem Bogiem. Choć relacja brzmi tak bardzo obco, a Pan Bóg jest mi tak nieobcy.

Czy coś się zmieniło? 

Ten czas nauczył mnie, jak mnóstwo miłosierdzia spotykam każdego dnia. Jak wielką moc oczyszczenia ma przebaczenie. Jak Wszechmocny jest Pan Bóg. I jak wspaniali i piękni są ludzie, a w szczególności ich serca.

Co było najbardziej niesamowite?
To, że z każdym dniem zbliżającym mnie do Światowych Dni Młodzieży – miałam coraz mocniejszą i większą pewność, że bezpiecznie można się czuć tylko wtedy gdy serce jest w delikatnych i silnych dłoniach Miłosiernego Taty. To co było absolutnie genialne, to fakt że pośród zmęczenia, przemoczenia, nerwów nie potrafiłam mieć ani grama pretensji do Pana Boga.

Każdą krople deszczu traktowałam jak bryzę nadającą świeżości mojej przyjaźni z Bogiem.
Każdy promień żarzącego słońca, był jak płomień, który ogrzewał i rozświetlał moje zalęknione serce.
Nie wiem, czy można zakochać się w człowieku kilka razy, ale w Bogu na pewno. 

Wiem, że dziękuje to mało - zabieram Cie w sercu.

Dziękuję Bogu za każdą osobę, którą poznałam w czasie i dzięki przygotowaniom do Światowych Dni Młodzieży. Dziękuję za każdego wolontariusza w mojej parafii – za każde ciepłe serce i nieocenione wsparcie. Dziękuję, każdemu kto westchnął do Boga w mojej intencji. Dziękuję, za ten intensywny – nie ukrywam, że momentami męczący czas ogarniania swoich studiów, ŚDM i miliona innych spraw w moim życiu.
Bardzo dziękuję naszemu pasterzowi, opiekunowi duchowemu tego czasu - kapłanowi z mojej parafii, który czuwał nad tym by wszystko co się działo było na chwałę Bożą, a i nie pozwolił nam zaniedbać naszych serc i dusz.

Nade wszystko dziękuje Bogu, za to że pozwolił mi dostrzec naprawdę w każdej osobie samego siebie – Miłosiernego i Dobrego Boga.
 Dziękuję, za łaskę bycia Jego narzędziem, w każdej napisanej przeze mnie literce – bo każdą starałam się przemodlić i uzgodnić z Nim. Dziękuje za bloga i za każdego kto mnie wspierał w tym dziele. Dziękuję za tych, którzy mi zaufali i powierzyli to zadanie, które było ogromnym zaszczytem i nie lada przyjemnością.

Jeśli komukolwiek choć na chwilę zrobiło się ciepło na sercu, jest mi niezmiernie miło. I jestem dumna że mogłam dzieląc się swoim maleńkim doświadczeniem pomóc Ci odnaleźć Pana Boga albo drogę do Niego – to już i tak wiele!
 Dziękuję za to, nowe dla mnie, doświadczenie. Dziękuje Ci za poświęcony czas.


 Jak podsumować mój czas oczekiwania i samo wydarzenie Światowych Dni Młodzieży?
Nawet posklejane na nowo, potłuczone przyjaźnie mogą być piękne. Ważne by posklejane były wybaczeniem, zrozumieniem, czułością, modlitwą i drugą szansą. Wrażliwe oczy dusz i serc, dobrych ludzi dostrzegą, że z rozsypanych na milion małych kawałków serc i dusz, po ich sklejeniu przez Boga odbija się tęcza Dobra i Pięknej Walki.

Bo najważniejsze jest to co niewidoczne dla oczu, a dobrze widzi się tylko sercem. Pamiętaj, że jesteś odpowiedzialny za tych których oswoiłeś. Co chciałabym Ci powiedzieć? Nigdy się nie poddawaj. Szukaj Boga – a bardziej – pozwól Bogu odnaleźć siebie. On kocha. Bóg Cię Kocha. To życie, które otrzymałeś nie jest po to by zostać młodym kanapowiczem – jak powiedział Papież Franciszek. 

Przepraszam.
Tu mogłaby się pojawić cała litania. Przepraszam, za wszystko co według Ciebie było niestosowne, za mój brak systematyczności, powtarzania się w kółko. Przepraszam, za wszystko co w najmniejszym stopniu Cię zdenerwowało lub sprawiło Ci przykrość.
Wybacz mi, proszę. Nie ze względu na mnie, a na siebie. 



Dziś ciesząc się i wykorzystując maksymalnie swoje życie ruszam w drogę. 
Bóg błogosławi naszym marzeniom. Dziś zaczynam spełniać z Jego pomocą kolejne.
Dbajcie o siebie, o swoje serca i dusze. Uśmiechajcie się i patrzcie na ludzi oczyma dobra, szukajcie w nich ich zalet, wspierajcie się i nie dajcie się zgnębić tym, którzy poranieni sieją nienawiść. 


Co stanie się z Blondynką i Brodaczem? Czy to ma sens?

O tym, też pogadam z Bogiem. Macie jakieś propozycje? Może spotkamy się pod innym szyldem, już indywidualnie. Pozostawiam to woli Bożej i waszej kreatywności. Teraz ruszam w świat. 

Chcesz być lepszy? WĘDRUJ. <3
Spełniaj swoje marzenia!
Nie bój się, wypłyń na głębie. Jeśli nasz Bóg jest z nami, któż jest przeciwko nam?

Z wyrazami szacunku i wdzięczności. W pamięci właśnie o Tobie, zabieram Twoje prośby.
Blondynka. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz