piątek, 22 kwietnia 2016

Egoistka z 3 pietra i posłanniczka aniołów z parteru. Historia ukryta za ścianą z cegieł.


Blondynka: Maleńka dziewczynka poruszyła już serca wielu sąsiadów. Nie chorobą, nie cierpieniem, a dziecięcą ufności i miłością. Wystarczyło, że podałam jej uciekającą przed nią piłkę pod blokiem. Rzucające się na szyje dziecko, którego prawie nie znasz to niecodzienność. Ale na pewno niezwykłość. Co niezwykłego jest w pięcioletniej dziewczynce i czego możesz się od niej nauczyć? Co widać z wielkich przejrzystych okien serca? Czy istnieją ludzie poza tymi, których widzisz w telewizorze? I po co ten ŚDM? Na początek - wyłącz telewizor.


 /dzięki Słowo Daję i Żywe Słowo/

Gościnni to oni są. Nie jeden obiad razem zjedzony.
Jestem częstym, mam nadzieję że również miłym gościem u moich serdecznych koleżanek ze studiów. Z wielkich, przestronnych okien widać nie tylko panoramę Kielc ale stojące obok wieżowce. Gdy w środowe popołudnie przyglądałam się światu zza tych okien, dostrzegłam i na nowo odkryłam. W jednej stronie tego wieżowca, znajduję się całe mnóstwo mieszkań. Całe mnóstwo historii, małych i dużych, szczęśliwych i tragicznych. Całe mnóstwo historii każdej rodziny czy grupy znajomych, których oddziela tylko wąska ściana z cegieł. W jednym mieszkaniu świeci się już światło choć przecież na zewnątrz jest jasno. W kolejnym mieszkaniu Pani myje okna. Z innego przez otwarte okna słychać kłótnię i wyzwiska. W jeszcze innym dzieci patrząc przez okno liczą samochody przejeżdżające ruchliwą ulicą. W większości mieszkań, od szyb okien odbija się ekran telewizorów czy monitorów. Do bloku wchodzi grupka osób ubranych na czarno, pewnie pogrzeb bliskiej osoby. Czy ktoś w ogóle wie, że sąsiad z góry dzisiejszego wieczoru już nie wróci do domu?

Ludzie żyją koło siebie, nic o sobie nie wiedząc. Wolą jechać do supermarketu gdy osiedlowe sklepiki są zamknięte niż zapukać do drzwi sąsiada by pożyczyć szklankę mąki. Mieszkamy obok siebie, żyjemy, budzimy się każdego dnia, w końcu umieramy nic o sobie nie wiedząc. Wymieniając lub też nie grzecznościowe dzień dobry. Zamykamy drzwi na cztery spusty i zaczynamy swoje życie. Brak ławeczek pod blokiem, brak ogródków za blokiem, brak trzepaków, huśtawek, piaskownic i zjeżdżalni powoduje, że zamknięci na wszystkie sposoby nie spotykamy się ze sobą bo nie ma gdzie. Zabiegani i zaganiani wciąż narzekamy na brak czasu i sił. Ogłupieni telewizorem i radiem, nie potrzebujemy spotkać ludzi bo wciąż coś lub ktoś do nas nawija. Poza przypadkowym spotkaniem się na klatce czy pod blokiem, nie rozmawiamy ze sobą. 

Złote włosy. 

Izabela, niezwykła dziewczynka która rośnie na moich oczach. Odważna, prostolinijna, szczera i ufna. Czy właśnie nie tego nam brakuje? Spotykając ją na drugi dzień po tej akcji z piłką, usłyszałam „CZEŚĆ PRZYJACIÓŁKO”. Przeraziło mnie to i wzruszyło jednocześnie. Przecież Przyjaźń nie polega na podaniu piłki, to zwykłe oczywiste zachowanie. 
W szoku odpowiedziałam ‘cześć’ i zagadując Ją zastanawiałam się co kryje się pod złotymi włosami. Następnego dnia spotykając wieczorem jej Mamę, usłyszałam historię z poranka. Gdy Iza jechała do przedszkola mój samochód stał pod blokiem. Nie miałam wtedy na rano do szpitala, nigdzie się nie musiałam śpieszyć. Padał deszcz, a Iza skacząc pomiędzy kałużami powiedziała: „ Mamo, moja przyjaciółka jest w domu” Sąsiadka przyznała, że nie za bardzo orientowała się o co chodzi Małej. „Moja przyjaciółka jest w domu, patrz tam stoi jej samochód. Mamo a co jeśli ona jest chora? A może jej samochód się zepsuł i nie ma jak jechać do szkoły?” Gdy usłyszałam co powiedziała, wzruszyłam się. Wtedy już nie zastanawiałam się co kryje się pod bujną czupryną złotych włosów na głowię Izabeli. Wtedy już wiedziałam, że ważniejsze jest to co kryje się pod kolorową sukienką – złote serce. 


Coś się zepsuło.

Dziecięca troska o drugiego człowieka. Dzieci są niesamowitymi obserwatorami. Są geniuszami naśladowania. Są mistrzami bycia dobrym dla drugiego człowieka. Są zwycięzcami w konkurencji bezinteresowności. 
Gdy ostatnio mój samochód zatrzymał się w drodze na wesele i nie chciał odpalić, pomyślałam „ Boże, tylko nie to. Czemu akurat mnie i właśnie teraz. Co ja zrobię.” 
Ale gdy po 15 minutach pojawił się mój stary Przyjaciel, z którym niezbyt często rozmawiam a co dopiero się widuje, dotarło do mnie, „Boże, jak dobrze, że mam do kogo zadzwonić. Boże, jak dobrze, ze przyjaciele moich przyjaciół są moimi przyjaciółmi. Jak dobrze, że mam wspaniałą przyjaciółkę i przyjaciela. Jak dobrze, że mam wspaniałych kumpli na studiach. Jak genialnie, że znam Karo, Pawła, Reginę, Olę, Konrada i Martę. Jak dobrze, że mam do kogo zadzwonić. Jak dobrze, że niezależnie od tego co się stanie, dzięki Tobie mogę wszystko pokonać. Bo to Ty Boże, dałeś nam łaskę spotkania.” 

Po co to wszystko?

Po to by nie tyle UŚWIADOMIĆ a PRZYPOMNIEĆ, że bardziej od telewizora jest nam potrzebny drugi człowiek. Że bardziej od radia w samochodzie, są potrzebni ludzie z którymi można wypełnić ciszę albo zwyczajnie pomilczeć. Że bardziej od własnego zepsutego samochodu są nam potrzebni tacy niesamowici ludzie, którzy dadzą nam kluczyki do swojego i z zaufaniem oraz pewnością powiedzą, „Masz – jedź gdzie potrzebujesz”. Że bardziej od Pani w telewizji która mówi jak źli są ludzie, potrzebujemy doświadczyć jakiegoś potknięcia, by otworzyć szeroko oczy i dostrzec, jak bardzo dobry jest drugi człowiek. 

Całkiem możliwe, że ktoś zapyta na co ten cały Światowy Dzień Młodzieży? 
Uważam, że my ludzie potrzebujemy i chcemy spotkać się face to face a nie na Facebook`u. Stęsknieni za prawdziwymi relacjami międzyludzkimi, zmęczeni znajomościami opartymi na solidnych fundamentach współczesności takimi jak Like it czy Wow, a czasami w porywie spontaniczności na komentarzu. Jak małe dzieci, potrzebujemy łapać i doceniać każdą chwilę, każde wydarzenie które może być tak niesamowitym wspólnym celem, że żadne bariery językowe czy inne nie staną na przeszkodzie. My potrzebujemy poznawać świat, nie z internetu, z książek – a przez podróże, przez poznanie ludzi, którzy mieszkają w Słonecznej Italii, Uroczej Litwie, czy Dalekim Kazachstanie. 
My młodzi, mamy w sobie nazywaną przez dorosłych naiwność. Naiwność, która tak naprawdę jest ufnością, jest spostrzeganiem w drugim człowieku nade wszystkiego co w Nim piękne, dobre i miłe światu. 


Musicie się stać jak dzieci. Ufni w Boże Miłosierdzie, w Bożą Wszechmoc i Bożą Miłość. Bo Bogu, trzeba zaufać jak dziecko, jak Anioł o imieniu Izabela z parteru, który uczy mnie więcej niż nie jeden uczony dorosły. 


"I rzekł: Zaprawdę powiadam wam, jeśli się nie nawrócicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa Bożego."

Mt 18.3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz