Blondynka: (NIE)zwykła
BLONDYNKA i (NIE)mądry BRODACZ. Czy ze spotkania dwójki hipokrytów i kajmakowych babeczek może wyrosnąć coś zjadliwego? Sami się przekonajcie. Z naszego spotkania powstał ten blog.
Jedna z blogerek (kanał na YT: "Ola") sparodiowała Conchitę.
Zrobiła o tym filmik, zrobiła sobie zdjęcie. Wyprzedziła blogowe połączenie
"Blondynki i Brodacza".
ŚDM. Kapcie. Przygaszone
Światło.
Po długim czasie wyczekiwania na współtworzenie tego bloga
trafiliśmy na siebie – nie za sprawą Ducha Świętego, a Daniela. Kto wie, być
może prowadzony był właśnie przez Ducha. Już na samym początku nastąpiła
sprzeczność „zeznań”. To właśnie przemądrzały Brodacz uznał, że na pewno się
już znają – w końcu Jego mało kto nie zna. Natomiast niezwykła Blondynka szybko
położyła kres spekulacjom. Nie należała i nie należy do jego wiernych fanek.
Chyba obydwoje uznali, że jeśli w ogóle ten blog zaistnieje to będzie cud. A
gdy przeżyje do Światowych Dni Młodych będziemy mogli mówić o tym, jak wielki
jest Bóg, jeśli człowiek pozwoli Mu się prowadzić.
I tak przy przygaszonych
światłach, kajmakowych babeczkach w salce pod Kapciem, po dwóch godzinach – nie
można powiedzieć, że straconych, nareszcie odkryli. Kwestią różniącą ich jest
przede wszystkim kolor włosów i zarost lub jego brak. A jak połączyć tą jakże
wymowną różnicę z Bogiem i ŚDM? Było coś i zawsze będzie coś, co różni nas
wszystkich. To w jakich relacjach jesteśmy z Panem Bogiem. Jak walczymy o Niego
i czy pozwalamy samemu Bogu walczyć o nas. Sebastian jest nie tylko brodaczem,
którym ja nigdy nie będę, ale też wojownikiem, który znacznie częściej walczy z
Bogiem w jednej drużynie, aniżeli w jednoosobowej drużynie przeciw Bogu. I
akurat tym, możliwe, że już niedługo nie będziemy się różnić. Taka z nas Święta
Różnica.
Dla (NIE)zwykłej Blondynki Światowe Dni Młodzieży to ogromna
szansa zawalczenia o związek z Bogiem. Dla (NIE)zwykłej Blondynki przygotowania
do Światowych Dni Młodzieży to szansa zbliżenia się i pozwolenia Bogu zbliżyć
się do siebie w trakcie przygotowań. Dla (NIE)zwykłej Blondynki ten blog, to
szansa przelania na klawiaturę tego co przezywa. A WY jesteście jej szansą
dzielenia się z innymi, tym co w sercu komponuje mistrz muzyki – sam Bóg.
[Tekst nie zawiera
lokowania produktów czekoladopodobnych. Co najwyżej chcę ulokować tutaj moje
przeżywanie Światowych Dni Młodzieży]
Brodacz: Po
spotkaniu zastanawiałem się tylko nad jednym – czym jest ten kajmak, o którym
nowo poznana Blondynka tyle mówiła? Po powrocie sprawdziłem. Jak mogłem nie
rozpoznać tego smaku, charakterystycznego dla krówek. Wstyd! Bo przecież
uwielbiam tę ciągnącą się w nieskończoność przyjemność. Muszę jej następnym razem
przywieść jeden z 7 kulinarnych cudów świata – opatowskie krówki.
Blondynka spóźniła się na spotkanie. Brodacz też, tylko
trochę mniej. Już nawet nie wiem kto zainicjował pomysł. Może ks. Sarek,
duszpasterz kieleckiej młodzieży, może Daniel, odpowiedzialny za stronę
medialną diecezjalnych przygotowań. Miało być o tym, jak przeżywamy ŚDM.
Zgodziłem się.
Naprawdę nie wiem czemu się tak zachowywałem. Chyba jestem
rasowym blogerem i jak czuję, że ktoś chce mi stąpać po statystykach, to
przemieniam się w psa rasy beagle.
Musiałem najpierw nową partnerkę sprawdzić, powąchać, trochę poszczekać. Nie
skończyłem się wygłupiać nawet, gdy chciała mnie przekupić kajmakowymi
babeczkami. Za próby wkupienia się w łaski przestawiłem się na tryb Sherlocka Holmesa.
Próbowałem odpowiedzieć, kim jest, wcale jej o to nie pytając. Jej anielska
aparycja podpowiadała, że będzie w przyszłości pracować w służbie zdrowia.
Niski wzrost, że może jeździć Fiatem Uno. Pierścionek na palcu, że jest
przywiązana do wspomnień, tradycji, rodziny. Sprawdziło się.
Spędziliśmy dwie godziny, próbując wymyślić nazwę bloga. Nie
wymyśliliśmy. Propozycje były głupie („Bebechy ŚDM-u”), lokujące markę, która
na razie nie chce nam płacić („Łączą nas Adidasy”), nieprawdziwe („Bogaty i
Biedna”), albo jeszcze za wczesne dla obecnej publiczności („Diastema
pożądania”). Każdy (Blondynka, Brodacz, 'M', x. Sarkozi) miał inną nazwę. Po
kilku dniach poszliśmy na kompromis (ja byłem za „Blondynka i Brodacz”).
Przecież możemy wszyscy się Święcie Różnić.
Dla (Nie)indywidualnego Brodacza Światowe Dni Młodzieży to
szansa na nauczenie się pracy w grupie. Dla (Nie)zaspokojonego Brodacza
Światowe Dni Młodzieży to droga do utrzymania wewnętrznego pokoju dłużej niż
tylko na kilka dni. Dla (Nie)przystojnego Brodacza ten blog to szukanie motywu,
dlaczego piszę, tworzę, dzielę się sobą. Odpowiedzi mam dwie – albo, wzorując
się na Rodzince.pl, dla dziewczyn, które za niecały rok przyjadą do Krakowa,
albo, wzorując się na założycielu ŚDM-u, dla wejścia w dojrzałą relację z Panem
Bogiem. Rozum wybiera drugą opcję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz