piątek, 20 listopada 2015

Spowiedź to nie ściema!

Blondynka: Ciężarówka kojarzy mi się z grzechem. Grzech ze śmiercią. Śmierć Pana Jezusa z piątkiem. Piątek kojarzy mi się ze spowiedzią.  Pięć minut wstydu z wiecznością chwały. 
Znam świetnego spowiednika. Przychodzą do Niego ludzie z całego świata.
Jest absolutnie genialny!
Mogę Wam dać namiary.

   
      /grafika - od absolutnie genialnych zawodników z jednej drużyny w drodze do Nieba -
  
KOBIETA NIEZIEMSKICH OBYCZAJÓW/

Taka randka troszku

Ze spowiedzią jest trochę jak z randką. I nie oburzajcie się. Spróbuje to wytłumaczyć. 
Zanim w ogóle wyjdziesz z domu, wyrzucisz wszystko z szafy albo zupełnie obojętne Ci będzie jaką koszulkę założysz. Przygotowania zazwyczaj trwają trochę, a w głowie nieustannie układasz pytania i wątki.  W końcu idziesz do domu ukochanego.
Drzwi otwiera ktoś z domowników. Jesteś rozczarowany że to nie Ona czy On otworzyli Ci drzwi. Byłoby raźniej. Ojciec zabiera twój płaszcz. Na początku się trochę i boisz i wstydzisz, choć już kiedyś się spotkaliście. Ojciec, zagaja rozmowę. Matka ukochanej Ci osoby jest już mniej przystępna. Padają trudne pytania, jak na taką sytuację. Przecież prawie się nie znacie. Trochę tylko z widzenia. Odpowiadasz na ich pytania, a wszystko wydaje Ci się być atakiem. Już żałujesz, że tu przylazłaś/eś. I zastanawiasz się -
co Ty tu robisz?! 

I tak samo idziesz do spowiedzi. Mocno się przygotowujesz. Długo zastanawiasz się jak zachować, co i jak powiedzieć. Co zrobić żeby dobrze wypaść. Często zastanawiamy się jak to wszystko powiedzieć tak, żeby nie brzmiało tak strasznie źle. I gdy już spełniamy wszystkie te warunki dobrej spowiedzi, lepiej lub gorzej przychodzimy do kratek konfesjonału. Tam w momencie klęknięcia albo palisz się ze wstydu albo podchodzisz na luzie (co często oznacza, że jesteś nieprzygotowany i klepiesz stałą regułkę). Zakładając wersje wstydu, z trudem wypowiadasz wszystkie przewinienia. To trochę jak zdjęcie tego płaszcza. Przy spowiedzi zdejmujemy pancerz, który jest twardy i zakrywa wszystko co w środku. Przebijasz się przez towarzystwo Księdza, który jak tamci rodzice zadaje trudne pytania i nie jest pobłażliwy.
Nawet chyba trochę wymagający. I myślisz, jakim prawem pyta i co Go to obchodzi. 


Suma Sumarum

Tak jak w domu ukochanej osoby przebijasz się przez rodziców tak w konfesjonale przebijasz się przez kapłana – czasami o dość średnim darze do spowiadania - ale są też wspaniali pośrednicy.
Sęk w tym, że nie idziesz na randkę z rodzicami ukochanej osoby. Idąc do spowiedzi, nie idziesz na pogawędkę z kapłanem, mniej lub bardziej kompetentnym w roli spowiednika. Idziesz na spotkanie z Bogiem. Spowiedź ma być Świętym czasem mówienia o nieświętych wybrykach. 

Co do tego mają  Światowe Dni Młodzieży?

Ogromnie ważna jest logistyka. Ogromnie ważne jest to, żeby było bezpiecznie na ŚDM.
Ale czy pamiętamy o tym, by bezpieczne było nasze serce i dusza?
Chcemy znaleźć dla miliona młodych ludzi kawałek suchego, ciepłego miejsca pod dachem - a chyba zapominamy o znalezieniu domu dla naszych serc i dusz.
Tym domem jest Chrystus, jest nasz Bóg.
"Bo niespokojne jest serce człowieka dopóki nie spocznie w Bogu."

Poufnie

Doskonale zdaje sobie sprawę z tego jak trudnym momentem dla niektórych jest spowiedź. Kiedyś, pewien mądry kapłan na homilii powiedział takie słowa:
Ze wstydem to jest tak. Jak my grzeszymy to szatan bardzo skutecznie ten wstyd nam zabiera, mówi nam – daj potrzymam Ci ten wstyd – jak przykładowo ciężkie siatki z zakupami. Ale jak przychodzi nam iść do spowiedzi, to On nagle wychodzi zza rogu i mówi, słuchaj tam jest ciężarówka z Twoimi siatami wstydu – zabieraj ją szybko.
I wtedy my nagle nie wiemy co robić."
Dla mnie spowiedź też była wyczynem. Przyznam że do tej pory czuje ogromny respekt przed spowiedzią, ale nie jest to lęk.  Dla mnie spowiedź to też był taki wyczyn równy wysiłkowi związanemu z wejściem na Mount Everest. 
Jeden z kapłanów u którego przez dość długi okres czasu się spowiadałam, powiedział coś co chyba na zawsze zapadnie mi w serce. Ponieważ znał moje imię, zwracał się bezpośrednio. Gdy przy dość „bolesnej grzechowo” spowiedzi zakrapianej łzami wreszcie skończyłam swoją rolę, powiedział: 
„Madziu, jak dobrze, że przyszłaś. Tam Aniołowie w Niebie świętują, oni wszyscy szaleją tam z radości, że wróciłaś.”
Oczywiście po tych słowach jeszcze mocniej zaniosłam się płaczem. Nie szybko i nie łatwo przyszło mi odkryć Chrystusa za kratkami konfesjonału. Ale mam swój złoty lek na to jak dokonać tego odkrycia. Dopiero gdy zaczęłam się modlić za spowiednika i spowiedź, dopiero wtedy odkryłam, że SPOWIEDŹ TO NIE ŚCIEMA. 

Życzę Wam takich spowiedzi. Módlcie się o takie spowiedzi.
Życzę Wam takich spowiedników. Módlcie się za kapłanów, którzy są pośrednikami i niestety tylko ludźmi. 
Życzę Wam nade wszystko spotkania Boga u kratek konfesjonału, bo gdy Go już tam spotkacie, spowiedź będzie spotkaniem z przyjacielem, a nie z katem.
Życzę Wam świętych spowiedzi. O takie spowiedzi się módlcie.



NAJLEPSZYM spowiednikiem jest JEZUS! Tylko mów do Niego, tak prosto i po ludzku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz